Nowe życie
Obudziłam się i myślałam, że jak wyjrzę przez okno, to zobaczę to, co zwykle, nienawiść, smutek i agresję. Jednak tym razem zobaczyłam, jak ludzie przepraszają się, pomagają sobie, a nawet się tulą. To rzadki widok. Na moment zamrugałam, próbując się upewnić, że to nie jest jakiś dziwny sen, ale nie. Widok się nie zmieniał, na ulicy, gdzie zwykle panował chaos, kłótnie i odpychające spojrzenia, teraz rozbrzmiewał śmiech, rozmowy pełne ciepła i czułości. Przez chwilę miałam wrażenie, że wrażenie, że przeniosłam się do innej rzeczywistości. Zaintrygowana szybko się ubrałam i wybiegłam na zewnątrz. Powietrze było rześkie, jakby nawet pogoda dostosowała się do tej nagłej zmiany. Spojrzałam na sąsiadkę, panią Magdę, która zawsze krytycznie patrzała na młodzież. Teraz z uśmiechem podawała rękę chłopcu, który wczoraj rozbił jej doniczkę. Mężczyzna, który zazwyczaj krzyczał na swojego psa, dziś głaskał go delikatnie, a zwierzak merdał ogonem z radością. Podchodziłam do różnych ludzi, pytając, co się stało, ale wszyscy odpowiadali podobnie, „po prostu nadszedł czas, żeby się zmienić”. Przy fontannie w centrum miasta zobaczyłam grupę dawnych wrogów, którzy teraz śmiali się i obejmowali. Nikt nie mówił o winach, o błędach przeszłości, jakby wszystkie waśnie i urazy rozpłynęły się wczoraj. W kawiarni, do której zawsze bałam się wejść z powodu oschłej właścicielki, dzisiaj powitała mnie serdecznym uśmiechem i zaprosiła na gorącą czekoladę, mówiąc: „dziś wszyscy zasługujemy na odrobinę słodyczy”. Czułam się jak w baśni, przez cały dzień obserwowałam tę ziemię. Ludzie otwierali się na siebie, okazywali sobie miłość, dbali o innych. W parkach dzieci bawiły się razem, bez kłótni, starsi ludzie opowiadali młodszym historie pełne nadziei, nawet sprzedawcy, którzy zazwyczaj z trudem wykrzesywali z siebie uprzejmość, rozdawali przechodniom darmowe próbki i życzyli im miłego dnia. Nagle z oddali dało się słyszeć niski wibrujący dźwięk. Spojrzałam w górę. Nad miastem unosił się tajemniczy srebrzysty obiekt, który delikatnie lśnił w promieniach słońca. Wyglądał jak lustrzana kula emitująca subtelną, pulsującą, poświatą. Ludzie przystawali, wstrzymywali oddech. Kula drgnęła, a z jej wnętrza uniósł się rozległy, melodyjny dźwięk, jakby szept wiatru. Po chwili obiekt powoli się uniósł wyżej i zniknął w chmurach. Uczucie ciepła i spokoju pozostało, a mieszkańcy nadal zachowywali się inaczej, lepiej, serdeczniej, jakby nagle dostrzegli, że świat może być piękniejszy.
Czyżby ta tajemnicza istota zmieniła coś w nas? A może to tylko przypomnienie, że dobro zawsze było w naszych sercach, czekając na odpowiedni moment, by się zjawić?
Autor: Julia (5a)