Kulturalny dzień

    Wstałem w czwartek rano, około 6. Nie spodziewałem się tego, co dzisiaj się wydarzy albo nie, jeżeli chcesz poznać mój dzień, to czytaj dalej. Jak już mówiłem, wstałem w czwartek o 6 i poszedłem do kuchni. Nagle, taki dziwny dreszcz mnie przeszedł, nie taki jak zwykle, nie był niepokojący albo niefajny. Był relaksujący i odprężający, taki masaż, ale kiedy wszedłem do kuchni, już się skończył. Zjadłem śniadanie i ubrałem się, ale te ubrania były ciepłe, wyprane i pachnące. Zapytałem się mamy czy coś o tym wie i powiedziała, że dopadł ją taki dziwny dreszcz, taki miły, jak masaż i poczuła, że może zrobić mnóstwo miłych rzeczy. Po tym dreszczu też się tak poczułem. Następnie spotkałem siostrę i ona zamiast niegrzecznych obelg i kpin, pogratulowała mi świetnego ubioru i pocieszyła, że mam tylko 5 lekcji, a ja stałem jak zamurowany. Potem spotkałem brata i zamiast mu powiedzieć coś uszczypliwego, jak zawsze, nawet o tym nie pomyślałem, tylko mu powiedziałem, że jak wrócę, to zbudujemy statek z Lego. Stał jak zamurowany i zamiast mi warknąć, powiedział, że mnie bardzo kocha. Koło drogi, przez którą muszą przejść, kiedy idę do szkoły, zawsze był duży ruch, a więc zwykle słyszałem wiele przekleństw i zażaleń, ale dzisiaj tego nie było. Kierowcy przepuścili mnie pierwszego, zamiast użalać się nad sobą, słyszałem na przykład, dzień dobry panu, jak się pan dziś miewa. Świat wydawał mi się piękny, gdy nie słyszałem obelg, przekleństw i uszczypliwych komentarzy. W mojej szkole jest taki chłopak, nazywamy go „Komentator”, gdyż wszystko komentuje, ale nie w sensie pozytywnym, a negatywnym. Przerywa lekcję i wyzywa rówieśników z klasy. Dzisiaj nie komentował, nie przerywał lekcji, był koleżeński. Nie miałem kartki na plastykę, ale mi pożyczył. Mój najlepszy kumpel powiedział mi, że na dachu supermarketu spadło coś przypominające mały odkurzacz. Bardzo mnie to zainteresowało, jak teraz sobie tak myślę, to może to urządzenie było przyczyną, że ten dzień był taki wyjątkowy? Lekcje były bardzo miłe. Nauczyciel od matematyki przełożyłem na nam kartkówkę, a nauczycielka od polskiego zrobiła nam wolną lekcję. Pan Dębowski nigdy nie robił wolnych lekcji, tym razem jednak jakby zmiękł i zrobił z nami projekt doświadczalny. Sam byłem bardzo miły i kulturalny, nawet bardziej niż zwykle. Robiliśmy mały wulkan, który naprawdę wybuchł, to dopiero sensacja! Wracając ze szkoły, przewróciłem się, jakiś bezdomny mi pomógł i mnie pocieszył. Wróciłem do domu i miło spędziłem czas z rodziną. Myślałam, że tata i mama będą w pracy, ale szef, jako iż miał dobry humor, pozwolił im się wcześniej wyrwać do domu. Gdy zacząłem się bawić z bratem, dołączyła do nas siostra, a potem rodzice. Po zabawie zjedliśmy średni obiad, ale zamiast grymasić, cała rodzina (oprócz mamy) udawała, że bardzo jej smakuje. Atmosfera przy obiedzie była bardzo wesoła i nawet średni obiad wydawał się idealny. Po obiedzie poszliśmy do parku na spacer i na lody. Złożyliśmy duże zamówienie i lodziarz nazywany po prostu „Skąpcem”, bo każdemu reszty skąpił, dzisiaj dał nam dużą zniżkę. Potem życzył nam miłego dnia, a nie jak na przykład ostatnio: „A idź pan z Bogiem, nie wracaj”, powiedział to mojemu tacie miesiąc temu po tym, jak upomniał się o resztę. Po powrocie do domu przyszedł do mnie kolega, świetnie się bawiliśmy, a moja siostra, która zwykle go dręczyła, grzecznie go przywitała i zaparzyła mu limonkowej herbaty (jego ulubionej). Wyszedł, a ja szykowałem się już do snu, ale nagle do mojego pokoju wpadł jak burza mój brat i powiedział, że tata znalazł płytę DVD z filmem „Gwiezdne wojny: zemsta Sithów”. Okazało się, że tata nie znalazł tej płyty, ale dostał ją od sąsiada. Po filmie od razu zjedliśmy kolację i około 21:30 już spałem.


Autor: Gleming alk 6578 (5b)

Popularne posty z tego bloga

O akceptacji słów kilka

No bo na szczycie jestem już

Nigdy nie wiesz co się wydarzy

11 Papierowych Serc

Psie tarapaty w ujęciu Kasi

O przyjaźni w tomach

Szpital + dom = przygody

„Alola Amour” oczami M.G.

Czy autor może czytać nam w głowie?

Kiedy nadchodzi tsunami...